
Tym razem postanowiliśmy zwiedzić państwa leżące nad jeziorem Bodeńskim.W ten rejon Europy przyciągnęły nas informacje o pięknych krajobrazach, doskonałym mikroklimacie oraz wspaniałych ścieżkach rowerowych z dobrze przygotowaną infrastrukturą. Ze względów ekonomicznych, a także z uwagi na bliskość granicy z Niemcami i Szwajcarią, baza noclegowa została zarezerwowana na terenie Austrii w miejscowości Hard.
1 dzień:
Ścieżka rowerowa prowadziła nas do pobliskiego miasta Bregenz gdzie skierowaliśmy się pod stację kolejki górskiej. Wraz z rowerami wyjechaliśmy na górę Pfander (1064 m n.p.m.), skąd można było zobaczyć część jeziora Bodeńskiego rozciągającego się na długości ponad 60 km.
Jazda w dół w kierunku jeziora była prawdziwą przyjemnością ale i wyzwaniem, gdyż mocno grzały się hamulce. Po dotarciu nad jezioro skierowaliśmy się do Lindau, jednego z najpiękniejszych miast w regionie. W drodze powrotnej w Bregencji, koniecznie trzeba było zobaczyć amfiteatr ze sceną umieszczoną na jeziorze.
W pięknej, słonecznej pogodzie przejechaliśmy ok. 35 km asfaltowych ścieżek rowerowych.
2 dzień:
Z samego rana wyruszyliśmy na rowerach w kierunku Meersburga. Trasa prowadziła ścieżką rowerową o nazwie Bodensee-Radweg usytuowaną nad samym jeziorem i płaską jak stół.
Po drodze zwiedziliśmy zamek na półwyspie Wasserburg oraz zatrzymaliśmy się w centrum Friedrichshafen by zobaczyć wiele atrakcji tego miasta. Podczas pedałowania cały czas krążył nad nami ogromny sterowiec – wizytówka tego regionu.
Po dotarciu do Meersburga, skierowaliśmy się wprost do portu, aby powrócić do Bregencji statkiem wycieczkowym. Na mecie liczniki rowerowe pokazały 66 km.
3 dzień:
Aby spenetrować dalszą, niemiecką część trasy rowerowej prowadzącej wokół jeziora Bodensee, postanowiliśmy dojechać samochodami do Meersburga i tutaj wsiąść na rowery. Na naszej trasie był najpierw klasztor w Salem ( obecnie prestiżowa szkoła ), później świat bocianów i małp w Mendlishauser, a nad jezioro wróciliśmy w miejscu gdzie czekał na nas klasztor z bazyliką Bernau czyli barokową perłą regionu.
Pół godziny odpoczynku pozwoliło nam zebrać siły, by wyruszyć w kierunku parkingu w Meersburgu. Po drodze mieliśmy możliwość zwiedzić Pfahlbaumuseum tj. 23 zrekonstruowane domy na palach z III wieku p.n.e. Był także czas na kąpiel w superciepłym i czystym jeziorze. Przed powrotem do bazy noclegowej zwiedziliśmy miasteczko Meersburg – naszym zdaniem najbardziej malownicze nad jeziorem Bodeńskim. Upalny dzień i wiele atrakcji pozwoliło nam na przejechanie ok. 30 km.
4 dzień:
Po przejechaniu granicy ze Szwajcarią dojechaliśmy samochodami do Konstancji, aby na rowerze zwiedzić dwie wyspy – Mainau oraz Reichenau. Wyspa kwiatów – Mainau na której spędziliśmy prawie 3 godziny jest jednym z najpiękniejszych ogrodów botanicznych na świecie. Koniecznie trzeba to zobaczyć. Zauroczeni pięknymi roślinami udaliśmy się na drugą stronę półwyspu, aby dalej pedałować w sprzyjającym mikroklimacie i zobaczyć wyspę Reichenau wpisaną w 2000r na listę światowego dziedzictwa kultury UNESCO.
W tym dniu mieliśmy możliwość zobaczyć kawałek Szwajcarii i przejechać 35 km na rowerze.
5 dzień:
Najważniejszym punktem tego dnia było zobaczenie przełomów Renu w Schaffhausen.
Odległość od Miasta Hard była spora, więc pozostała nam wycieczka samochodowa. W Szafuzie mieści się największy wodospad w Europie, biorąc pod uwagę ilość przepływającej wody. W niezbyt szerokim w tym miejscu Renie przepływa średnio 600 m3/sekundę. Potężny huk wody robi piorunujące wrażenie, a sposób zagospodarowania tego miejsca jest imponujący, gdyż można podejść pod ogromne fale na specjalnym balkonie czy podpłynąć na łodziach pod sam wodospad. W drodze powrotnej odwiedziliśmy jeszcze malownicze miasteczko Stein am Rhein oraz bogate i historyczne Sankt Gallen.
6 dzień:
Nasze zakwaterowanie było usytuowane w miejscu gdzie Ren wpada do jeziora Bodeńskiego. Postanowiliśmy pojechać na wycieczkę rowerową w górę rzeki w kierunku miasta Dornbin. Asfaltowe ścieżki rowerowe wijące się wzdłuż rowów melioracyjnych doprowadziły nas na urokliwy plac miasteczka z kościołem św. Marcina.
Kolejnym celem rowerowej eskapady było muzeum Rolls-Royce mieszczące się na początku wąwozu o wdzięcznej nazwie Rappenlochschlucht. Po krótkim spacerze po wąwozie i wypiciu kawy przed muzeum rozpoczęliśmy powrót. Po drodze było jeszcze ładne kąpielisko Waldbad Enz, ale nie było chętnych na zażycie kąpieli. Poranna kąpiel w jeziorze była codziennym rytuałem – lecz nie dla wszystkich. W tym dniu na licznikach rowerowych zobaczyliśmy 40 km.